Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Kuchnia lat 50. i 60. była uboga. Niektórzy twierdzą, że to przez Władysława Gomułkę, który był zwolennikiem prostoty w każdej dziedzinie życia. Sam był smakoszem kaszanki i podkreślał, że kiszona kapusta ma tyle kalorii i witamin, ile cytryny. To miał być dowód, że nie ma potrzeby importowania cytrusów. A Polacy pytali, jak kwaszoną kapustę wycisnąć do herbaty.
Przez wiele lat amatorzy piwa zachodzili do tzw. okrąglaków - budek, w których można było na stojąco, na świeżym powietrzu wypić złocisty trunek i zjeść kaszankę albo kiełbaskę
„Czy ma pani coś do picia z lodu?” – tak brzmiało jedno z podstawowych pytań w peerelowskich lokalach gastronomicznych – zwłaszcza latem. I najczęściej udzielano na nie odpowiedzi przeczącej. Powód? Najpierw nie było lodówek, potem były, ale mało kto przejmował się zachciankami klienta
Rozmowa z Jackiem Mirosławem, autorem albumu „Mój Lublin”, który właśnie trafia do księgarni
Popularne w latach PRL-u były liczne bary mleczne. Nie są one jednak domeną tej epoki. Powstawały jeszcze przed wojną. W 1957 r. otwarto jeden z pierwszych tego typu lokali w mieście – bar „Fabryczny” przy ul. Armii Czerwonej 6 (obecnie Fabryczna)
„Kulinarny Lublin” nie jest przewodnikiem po lubelskich barach czy restauracjach. Nie jest też książką ani historyczną, ani kucharską (poza kilkoma przepisami). To publikacja o kilkudziesięciu latach gastronomii w naszym mieście, które obejmują przede wszystkim lata powojenne i kończą się upadkiem PRL-u
Jeśli chcecie doświadczyć gruzińskiej życzliwości, spróbować wspaniałej kuchni i nie wydać fortuny na wczasy - to lot samolotem w tym kierunku jest jak najbardziej wskazany
W PRL było to drugie najważniejsze święto państwowe obok Święta Odrodzenia (22 lipca), upamiętniającego narodziny Polski Ludowej. Pochody nie były obowiązkowe; był jedynie "dobrowolny obowiązek udziału w nich"
Przez wiele lat samochód był dla wielu Polaków szczytem marzeń. Władysław Gomułka uważał zresztą, że samochody są dla burżujów, dlatego stawiał na transport zbiorowy. I jeździliśmy stłoczeni w wagonowej toalecie lub na korytarzu albo byliśmy skazani na łaskę i niełaskę kierowcy PKS-u, który mógł nas nie wpuścić do autobusu. Dziś większość z nas korzysta z własnego samochodu. I stoimy w korkach...
"Tu jest kiosk Ruchu, ja tu mięso sprzedaję!" Ten fragment z kultowego „Misia” zna chyba każdy. Mięsa wprawdzie w kioskach nigdy nie było, ale w PRL-u kioski były najpopularniejszymi punktami sprzedaży, gdzie można były kupić artykuły codziennego użytku. Co ciekawe, na świecie nie było tak rozbudowanej sieci sprzedaży detalicznej jak nasze poczciwe kioski Ruchu, które stały niemal na każdym rogu ulicy